Jaskinia Niedźwiedzia w Kletnie. Artykuł opublikowany w czasopiśmie Jaskinie nr 67/2012.

Artykuły opublikowany został  w czasopiśmie Jaskinie nr 67/2012. Jest to ogólnopolski kwartalnik jaskiniowy, wydawany przez Polski Związek Alpinizmu. W kwartalniku publikowane są rzetelne informacje na temat odkrycia oraz bieżących prac badawczych (www.jaskinie.info.pl).

Jaskinie_67_okladka-page-001.jpeg

JASKINIA NIEDŹWIEDZIA W KLETNIE

Działając na mocy zezwolenia wydanego przez Regionalną Dyrekcje Ochrony Środowiska we Wrocławiu członkowie Sekcji Grotołazów Wrocław oraz Sekcji Speleologicznej Niedźwiedzie z Kletna dokonali odkrycia nowych partii Jaskini Niedźwiedziej.

Wszystko zaczęło ponad trzy lata temu, kiedy nasz zespół wznowił prace w jaskini. Początkowo sprawdzaliśmy wszystkie znane do tej pory problemy eksploracyjne i zapoznaliśmy się publikacjami naukowymi, które powstały na temat jaskini. Biorąc pod uwagę przeprowadzone badania trudno się było oprzeć wrażeniu, że znana część jaskini stanowi tylko fragment nie poznanego jeszcze systemu.

Pierwsze prace poznawczo badawcze rozpoczęliśmy w jaskini Dudnisko. Jaskinia ta została odkryta przez naszych kolegów z Sekcji Speleologicznej Niedźwiedzie (Dariusz Data, Tomasz Marek, Radosław Dubicki, Roman Zięba) w 1998 roku. Udało się wtedy wstępnie spenetrować jaskinię, po czym jej otwór zawalił się i przez kilkanaście lat pozostawał  niedrożny. Trzy lata temu postanowiliśmy ponownie rozpocząć eksploracje w tym miejscu i podczas kilku wyjazdów w masyw śnieżnika odkopaliśmy otwór Dudniska, mając nadzieję że jaskinia ta doprowadzi nas w głąb góry Stromej. Po dokonaniu oględzin stwierdziliśmy iż eksploracja w tym miejscu jest nie celowa z uwagi na tektoniczny charakter szczeliny, która tworzy jaskinię. Zbadano także możliwości eksploracyjne w sąsiadującej z Dudniskiem Sądejowej Szczelinie, gdzie nasunęły się podobne wnioski. 

W międzyczasie prowadziliśmy działania w samej Jaskini Niedźwiedziej. Prace eksploracyjne prowadzone były początkowo w Korytarzu Wodnym pod Rondem, gdzie próbowaliśmy podążać pod prąd przepływającego przez jaskinię aktywnego ciągu wodnego. Z uwagi na bardzo nieprzyjazne warunki panujące w tym miejscu prace posuwały się bardzo wolno. Po kilkunastu akcjach w zimnych i mokrych partiach jaskini dotarliśmy do potężnego zawaliska, z którego wyczuwalny był bardzo silny ciąg powietrza. Praca w tym miejscu kazała się bardzo niebezpieczna, ponieważ rozbieraliśmy zawalisko od dołu, strącając luźne kamienie za pomocą tyczki.

W tym czasie druga część zespołu prowadziła inwentaryzacje odkrytych dawniej a nie uwzględnionych na żadnych planach korytarzy. Poza głównymi ciągami jaskini część pomiarów wykonana była nie dokładnie lub w ogóle nie wykonana. Podczas tych prac poprowadziliśmy nowy ciąg pomiarowy i skartowaliśmy Meander, Chomisiowe, Korytarz Rafy Koralowej oraz południową odnogę Korytarza Kryształowego.

Podczas sprawdzania stropu Korytarza Kryształowego zespól wykonujący pomiary rozebrał zawalisko w szczelinie nazwanej później Krasowe Urwisko i po około 20 metrach trudnej wspinaczki w zapieraczce znalazł wejście do Gangu Zdzicha. Odkryto wtedy nowy ciąg jaskini o długości 150m a dalszą eksploracje uniemożliwiła kilkumetrowej głębokości studnia. Z uwagi na kończący się rok kalendarzowy dalsza eksploracja musiała zostać odłożona do czasu wydania nowego zezwolenia przez konserwatora przyrody. Do Studni Strachu wróciliśmy dopiero na wiosnę po kilku miesiącach oczekiwania na zakończenie okresu hibernacji nietoperzy, których w Jaskini Niedźwiedziej zimuje bardzo dużo. 

Aby ją pokonać musieliśmy zawiesić skonstruowaną przez Szymona drabinkę z linki stalowej oraz aluminiowych szczebli. Po zejściu na jej dno przeszliśmy kolejne kilkadziesiąt metrów odkrywając partie, które z uwagi na specyficzny rodzaj grzybków kalcytowych nazwaliśmy Kalafiornikiem. Po wspięciu się kilka metrów na górne piętro meandra znaleźliśmy pośród nacieków wąską szczelinę, z której wyczuwalny był bardzo silny przewiew powietrza natomiast za nią widać było kontynuujący się korytarz o długości kilku metrów. To niestety był koniec naszej szychty ale wiedzieliśmy, że mamy po co wracać.

Zacisk był na tyle zwietrzały że podczas kolejnej akcji rozebranie go nie stanowiło dla nas problemu, przejście udało się na tyle poszerzyć aby wejść dalej. Odkryliśmy kolejne partie jaskini: ciąg 27,27 oraz Dzikie Plaże. W tej części jaskini pojawiło się więcej nacieków oraz różnobarwnych polew kalcytowych a dalsza droga prowadziła przez jeziorko z krystalicznie czystą i bardzo zimną wodą, na którego końcu znajdował się kolejny zacisk. Pokonanie go możliwe było dopiero po odkuciu kilku wystających brzytew i doszczętnym przemoczeniu kombinezonu. Przeszliśmy nieco dalej do małej salki, gdzie zmieścić się mogły zaledwie dwie osoby. Korytarz zwężał a na jego końcu widniała wąska szczelina, z której ciąg powietrza wydobywał się na zewnątrz…

Prace mogliśmy prowadzić tylko w godzinach otwarcia Jaskini Niedźwiedziej dla ruchu turystycznego to jest od 9 do 17. Z uwagi na trudności oraz stale rosnącą odległość od wyjścia nasze szychty skracały się a wydłużał czas dojścia na przodek i powrotu na powierzchnie. Na domiar złego Szymek podczas wypadu rowerowego uległ kontuzji i ze złamaną ręką mógł jedynie wspierać nas sprzed otworu jaskini. Nie marnując jednak czasu wykonał ogrom pracy związanej z poprowadzeniem ciągów pomiarowych na powierzchni góry Stromej. Namierzył także metodą radiolokacji zaniesiony przez nas do jaskini nadajnik, co pomogło potwierdzić poprawność wykonanych w jaskini pomiarów.

Za każdym razem przechodząc przez Korytarz Kryształowy marzyliśmy o odkryciu takich pięknych partii i wyobrażaliśmy sobie co musieli czuć pierwsi eksploratorzy tej pięknej jaskini wracając natomiast byliśmy nieco zawiedzeni, jaskinia wprawdzie puszczała ale to nie było to co nam się marzyło…

Kolejnego dnia wróciliśmy w to samo miejsce z zamiarem przedostania się dalej. Sprawa nie była łatwa ponieważ robiło się naprawdę ciasno. Przejście było ale trzeba było uwierzyć że można się tam zmieścić. Po kilku próbach poddałem się i ustąpiłem miejsca Sebastianowi, sam natomiast szykowałem nasze graty do odwrotu wysłuchując wiązanki szamoczącego się w zacisku Sebka. Nagle nogi zniknęły a po chwili słyszę wołanie: -przeszedłem i stoję nad następnym jeziorkiem!!! Tu jest taka szczelina w której można stanąć!!! Wszedłem za Sebastianem, najpierw na prawym boku potem obrót na plecy, centymetr po centymetrze posuwając się do przodu pod wiszącymi niczym brzytwy kalcytowymi płetwami. W koncu wyjście na lewym boku. Gdy przeszedłem gilotynę Sebastian czekał już w kilkumetrowej średnicy Sali oblanej niemal z każdej strony kalcytowymi naciekami. Udało się! Jaskinia puściła kawałeczek dalej. Rozpoczęliśmy przeglądanie nowej sali zostawiając sobie na koniec najbardziej obiecującą szczelinę usytuowaną poprzecznie do ciągu jaskini, którym dotarliśmy do tego miejsca. W międzyczasie dołączyła do nas reszta naszego zespołu, bez Darka Daty, który widząc naszą bezradność wobec zacisku wycofał się nieco wcześniej aby wykonać dokumentację fotograficzną kości znalezionych w Gangu Zdzicha. Podążając w górę nasza szczelina doprowadziła nas do olbrzymiej jak na warunki sudeckie sali jaskiniowej. Stanęliśmy na swego rodzaju plateau, które stanowiła potężna wanta oderwana od stropu a poniżej otwierała się ogromna komora, pełna nacieków, kaskad, draperii… Słowa jakie udało nam się wypowiedzieć nie nadają się do przytoczenia natomiast radość z odkrycia mieszała się z niedowierzaniem. W świetle nieco słabnących już czołówek trudno było dostrzec ściany sali a każdy jej fragment wymagał dokładnego obejrzenia. Sala wygląda trochę jak amfiteatr gdzie w miejscu sceny ze spągu wyrasta spływająca po ścianie wysoka na ok. 15-20 metrów kaskada. Z okien w stropie wypływają kalcytowe żyrandole i ośmiornice a większa część jej powierzchni oblana jest różnokolorowymi polewami. Podążając dalej docieramy do miejsca gdzie musimy się wspiąć na coś w rodzaju balkonu. Tu lewa ściana pokryta jest kalcytowymi organami kilkunastometrowej wysokości a nad nimi kolejne okno grubo ponad 20 metrów nad spągiem natomiast prawa strona to zawalisko z ogromnych bloków skalnych, którym kontynuujemy wspinaczkę w górę sali. Docieramy na drugi balkon położony jakieś 15 metrów wyżej nad poprzednim, gdzie docieramy do końca sali. Radość z odkrycia jest niesamowita, jednak czas naszej szychty dobiega końca i musimy wracać na powierzchnię gdzie czekają na nas pozostali członkowie naszej ekipy. Po drodze udaje nam się odbić jedną z brzytw w Gilotynie, tak że przejście przez nią staje się nieco łatwiejsze, jednak miejsce to pozostaje najtrudniejszym zaciskiem w całej jaskini.

Na powierzchni początkowo niechętnie opowiadamy o odkryciu spotykając się z niedowierzaniem i złośliwymi docinkami naszych kolegów… No bo w sumie kto by w to uwierzył?! A już na pewno Ci złośliwi szydercy…

Sala ta otrzymała nazwę Sali Mastodonta. Jej długość po wstępnych pomiarach wynosi ok. 140 metrów, wysokość biorąc pod uwagę kominy znajdujące się pod jej stropem sięga nawet 30 metrów. Nowo odkryte ciągi znajdują się na wysokości pietra środkowego jaskini, którego część udostępniona jest turystycznie.

Łączna długość korytarzy Jaskini Niedźwiedziej szacowana jest na ok. 2,5 km, natomiast ciągów odkrytych przez nas w ostatnim czasie wynosi 400m.

Partie te charakteryzują się bogactwem szaty naciekowej, jakiej nie można spotkać nigdzie w Polsce oraz niespodziewanymi jak na warunki sudeckie rozmiarami. W chwili obecnej trwają prace eksploracyjne mające na celu sprawdzenie możliwości istnienia kolejnych korytarzy i wykonanie niezbędnych pomiarów.

Rezerwat Przyrody Jaskinia Niedźwiedzia jest niezwykle cennym obiektem z uwagi na występowanie unikalnej na skalę naszego kraju szaty naciekowej a także kości zwierząt plejstoceńskich. Stanowi on również siedlisko wielu gatunków nietoperzy.

Pragniemy podziękować Panu Arturowi Sawickiemu, kierownikowi Zakładu Usług Turystycznych Jaskinia Niedźwiedzia za wyrozumiałość i wsparcie.

Tekst: Marek Markowski